W tym roku Koło Ultra ograniczyło swoją działalność i nie organizuje Krwawej Pętli. Trudno się oprzeć wrażeniu, że właśnie na jej miejsce wskoczyła Heca – trasa dookoła Warszawy, bardzo podobna do Krwawej. Heca organizowana jest przez Marcina Twaroga i Bartka Swacha, współorganizatorów Mazowieckiego Gravela. Koło ultra pod względem organizacji i atmosfery wyścigu stawia wysoko poprzeczkę, ciekawe jak Heca na tym tle wypadnie…
Wspomnienia z Krwawej zachęcały mnie do nie powtarzania tego eksperymentu, ale o starcie zdecydowała lokalizacja – Heca startuje z Milanówka. Trasa jest długa i trudna, ze względu na nawierzchnię – ani na gravela bo jest dużo piachów, ani na mtb bo jest też sporo asfaltow.
Im bliżej startu, tym prognozy pogody dają mniej powodów do zadowolenia. Na razie wszytko wskazuje na temperaturę między 5 i 12 stopni i deszcz przez większość dnia. Sławek zabrał się za zakupy przeciwdeszczowe, a mi przypomina się GLG’21, na którym po 20 km w deszczu wszystko nieprzemakalne stało się jednak przemakalne, a prędkość przejazdu spadła do niezwykle mizernych 12,5 km/h na dość łatwym terenie.